Łódka dryfująca bez celu, na morzu własnych oczekiwań...

Aż sama się zainteresowałam, skąd ten brak systematyczności we mnie samej. Wiedza na ten temat może pomoże jeszcze komuś (oprócz mnie), ale nawet nie wiem w jaki sposób. Wywody czas zacząć.

Powody, które mogę podać są tylko dwa: brak pomysłu i perfekcjonizm.

Brak pomysłu. Sam nagłówek przy tytule bloga niewiele konkretyzuje, a nie znoszę nie wiedzieć dokąd zmierzam. Nie znoszę nie mieć celu, płynąć przed siebie i być zależną od tego, co przyniesie życie. Chcę mieć plan i chociaż znikome, fałszywe poczucie kontroli...
Kocham to miejsce. Tego bloga. Nadal jestem człowiekiem, ale innym. Osobą taką, jakiej nie potrafię pokazać ludziom, bo boję się ludzi. Chcę na tym blogu rozmawiać z samą sobą, z moimi czytelnikami, więc może wreszcie uda mi się nieco jaśniej określać cel tego tworu. Mówiąc bardziej po ludzku, chcę dzielić się moimi przemyśleniami, które uważam za wartościowe, może nawet i potrzebne? Takie, które mogą dać coś innym ludziom, które warto uzewnętrznić. 
Ale nie wstawię tego wszystkiego na nowy nagłówek. Mogę streścić ten wywód w kilku słowach, np. tyle ze mnie ile mogę dać innym. Literacko. Nie brzmi może wyjątkowo, ale to esencja tego, co chcę przekazać. Nie pokazując twarzy, nie podając imienia. 

Perfekcjonizm. Właśnie on, wbrew zdziwieniu. To większa sprawa. Wszyscy mówią mi, że przetracę całe życie po to, aby być najlepsza. 
To nie jest kwestia wyboru.
Pętla bez końca.
Jeśli mam coś zrobić, musi być perfekcyjnie, nie akceptuję innej opcji, a w perfekcję trzeba włożyć dużo wysiłku i czasu... Nie mam żadnego z nich, dlatego tak rzadko piszę. Jednak zamierzam coś z tym zrobić.

Komentarze