Lissander: Archetyp Feniksa

Z cyklu "Zmiany niemożliwe".

Wpis do pamiętnika
Jechałam samochodem przez lasy, szczęśliwa, z możliwości bycia tu, a dzięki spuszczonemu dachowi mogłam napawać się aromatem wilgotnego, leśnego powietrza. Zjeżdżając ze wzgórza próbowałam pochłonąć wzrokiem obraz przedzierających się przez mgłę mórz iglastych drzew, dających ukojenie każdemu, kto zapuścił się w tę drogę. Była bardzo klimatyczna, ale niektórych pewnie po prostu przerażała swoją pustką i tajemniczością, chociaż znalazłoby się pewnie paru takich, dla których stała się synonimem szczęścia. Korzystałam z przynależności do tej grupy.
 
Spontanicznie zostawiłam pracę, dom, wszystko co znałam, aby rozpocząć moje nowe życie w tej prowincji, zupełnie odmiennej od miejsca, gdzie opalizujące słońce odbijało się od spoconych twarzy osób, które świadomie odchodziły. Ludzie się zmieniają, przychodzą i odchodzą, tworząc w swoim rodzaju taśmę filmową. Moje życie było pod tym względem bardzo szybkim filmem i godziłam się na to. Tym razem ja postanowiłam porzucić wszystko i wszystkich.

Zadbany asfalt powoli przeobrażał się w typowo leśną drogę. Teraz wokół niej rozpościerał się dywan liści. Była jesień, wszystko obumierało, aby odrodzić się na nowo. Czując wolność w płucach miałam w sobie nowe życie, nie mogłam doczekać się nowego miejsca, domu, życia. Jednocześnie lustrowałam uważnie drogę wzrokiem, do momentu, aż zauważyłam miejsce, które musiałam skądś znać. 
Gwałtowny pisk hamulców. Mój samochód stał na pustej drodze, wpatrywałam się intensywnie w duże, przykryte liśćmi zakole obok drogi. Były tam gdzieniegdzie drewniane pale, które miały służyć bezpieczeństwu i na tym ingerencja człowieka się kończyła. Spomiędzy gałęzi drzew, nadających wyjątkowy klimat temu miejscu, przebijały się promienie słońca, spowijając kolorowy dywan poświatą.
Już wiedziałam.
Może jednak trzeba było zostać w poprzednim życiu.



Komentarze