Jak długo jeszcze?

Nie zerwałeś jabłka; jesteś jednym z nich.

Pięknie błyszczysz w słońcu, ile masz już rys?

Kim jestem bez Ciebie?

Bądź moją podstawą, bez niej się załamię,

W strzępach płynie nasz ostatni taniec.

Daj mi skłamać, upaść, odejść.

Przestań być tym ostatnim wyborem.

Straciłam złudzenia, że ktoś mi zabroni. 

I tak zawsze Cię znajduję,

Od piątej do drzwi dzwoni

Bo kim jesteśmy osobno? 

Nie mam już żadnej broni.


Czekasz ze znajomym, cynicznym uśmiechem, 

Nie chciałam już nigdy na Ciebie spojrzeć. 

Nie chcę Cię oglądać.

Co ja tutaj robię?

Wiedziałeś?

Wiedziałeś, że przyjdę?

Oczywiście, że tak.

Zawsze wracasz.



Jak dobrze być w znajomych dłoniach,

Znajomy zapach, znajomy uścisk.

Kiedy znów odejdziesz?

  • Gdy tylko przez chwilę zobaczę, że można inaczej… 


Komentarze